Za kuchennymi drzwiami Novotel Warszawa Airport


Czy zastanawialiście się jak to jest tam, za drzwiami do hotelowej kuchni? Dzięki Joasi z bloga Królestwo Garów wraz z kilkoma innymi blogerami z całego kraju miałam okazję zwiedzać Novotel Warszawa Airport od zaplecza.


Novo2 to nowy koncept w sieci hoteli Novotel należącej do grupy Accor. To połączenie baru i restauracji w jednej, otwartej  przestrzeni. W części barowej mieszczą się wygodne kanapy z małymi stolikami, w restauracyjnej proste stoły z wygodnymi krzesłami. Wszystko utrzymane w nowoczesnej stylistyce i stonowanej kolorystyce – dominują biały, szary, pomarańczowy i czarny. Z głośników sączy się delikatna chilloutowa muzyka, która nie przeszkadza w rozmowie. Wkrótce mają pojawić się czwartki z muzyką jazzową na żywo.



Szefem kuchni jest Piotr Lasecki. W menu znajdziemy typowe potrawy z różnych stron świata  – Włoch, Francji, Austrii, wielkiej Brytanii, Tajlandii, Ameryki czy Meksyku. Tak aby każdy znalazł coś dla siebie. Jest też mały polski akcent.

W piątkowy wieczór zebraliśmy się w ósemkę  – ja, Joasia z Królestwo Garów, Tomek z Na krachym spodzie, Magda i Łukasz z Ale Meksyk, Ania z Życie od kuchni, Joasia z Apetyt na Kuchnię i Agnieszka z Dania na przyjęcia. To była kolacja połączona z degustacją win.

Zacznę od jedzenia. Zaserwowali nam popisowe dania z karty. Na początek przystawki i przekąski – bruschetta z wędzonym serem (oscypkiem), oliwkami, pomidorami koktajlowymi i rukolą (18 zł), krewetki z awokado w papierze ryżowym (32 zł) i quesadillas z indykiem (28 zł). Następnie tajska zupa z kurczaka na mleku kokosowym – tom kha kai (18 zł). Dalej dania główne – burger z wołowiny Novo2, satay z kurczaka z orzechowym sosem (36 zł), zielone curry z ryżem jaśminowym i łososiem (może być również z krewetkami, wołowiną i kurczakiem) (48 zł) i wegański, bezglutenowy burger z bakłażana z cieciorką (32 zł). A na deser sernik w tempurze z puree z mango (18 zł) i gorące czekoladowe brownie z lodami waniliowymi (20 zł).




Poza wegańskim burgerem (nie jestem weganką, wiec nie jestem odpowiednią osobą by oceniać), które było za suche, wszystkie dania były bardzo smaczne. Absolutnym numerem jeden było zielone curry, puree z mango ex aequo z gorącym brownie z płynną jeszcze w środku czekoladą (choć ja bym powiedziała, że to raczej był fondant, ale czepiać się nie będę).


Przechodząc do win. Spróbowaliśmy sześciu butelek, z których połowa znajduje się w regularnej karcie. Tradycyjnie rozpoczęliśmy od wina musującego, w tym przypadku prosecco – Manzoni Borgo Gritti Prosecco DOC. Nos delikatnie owocowy, proste, ale smak dobrze zrównoważony (24 zł  kieliszek, 99 zł – butelka). Następnie w ruch poszło San Oro Chardonnay z Sycylii –o ciemnej barwie pomiędzy żółtym a zielonym i zapachu owoców egzotycznych, dalej Weingut Robert Weil Rheingau Riesling Trocken 2012 – nos delikatnie owocowy, dobrze zbudowane, ze zbalansowaną kwasowością (z białych najlepsze, ale to przecież riesling). Pierwsze czerwone Dawson Creek Cabernet Sauvignon 2012 z Kalifornii okazało się dla mnie jednym z lepszych tego wieczoru mimo moich uprzedzeń do nowego świata i tego szczepu (powoli zaczynam się łamać, ale jestem ostrożna) – wino było dość owocowe, ale nie męczące, w nosie sporo wiśni (w smaku też), dobrze zbalansowane, raczej prostsze. Nazwa winnicy jest tożsama z nazwą niegdyś popularnego serialu dla młodzieży z Katie Holmes w roli głównej (22 zł kieliszek, 89 zł butelka). Ze słonecznego stanu przenosimy się do Portugalii. Dao Casal Mor Special Selecion 2012 – nieco mocniejsze, bardziej garbnikowe, choć całkiem przyjemne. Na koniec otrzymaliśmy Château Tour Prignac Medoc 2011 – jak dla mnie za ciężkie, za cierpkie i za mocno garbnikowe, nie mój klimat (33 zł kieliszek, 159 zł butelka).

Po kolacji długo jeszcze dyskutowaliśmy, nie tylko o jedzeniu. Ja wróciłam do domu, do swojego łóżka. Reszta została na noc w hotelu. Ominęło mnie śniadanie i wycieczka po obiekcie. Punktualnie o 12.00 szef Piotr Lasecki zabrał nas na kuchnię, tam gdzie goście nie mają dostępu. Zwiedziliśmy wszystkie chłodnie i przechowalnie produktów. Wszystkie są przechowywane w odpowiednich warunkach, podzielone na kategorie. W spiżarniach nie ma ich tak dużo, bo zużywają je na bieżąco. Niewiele jest też półproduktów. Wszystko jest świeże. Tak, jajka są prawdziwe, nie ma mowy o jajecznicy z proszku. Sama kuchnia jest duża, czysta. Na zmianie na ogół pracuje czterech kucharzy. Jeśli są większe imprezy ściągają dodatkowe osoby.

Prawie wszystkie dania, które spróbowaliśmy poprzedniego wieczoru, mieliśmy okazję przyrządzić wspólnie.  Było dużo zabawy i śmiechu, poznaliśmy tajne sekrety receptur. Zielona kura – czyli curry nadal wiodło prym na naszej top liście dań. Zdjęcia, lepiej niż słowa to oddadzą.












Jeszcze raz wielkie podziękowania dla Joasi z Królestwo Garów za zorganizowanie wycieczki. A zapraszającym Novotel Warszawa Airport za gościnę, opiekę i cierpliwość do nas, blogerów co lubią wkładać swoje palce do wszystkich garnków.

Więcej zdjęć na Facebooku

Wpis powstał we współpracy z Novotel Warszawa Airport.

Instagram