I Zlot Blogosfery Winiarskiej - i ja tam byłam, miód i wino
piłam. No dobrze, miodu nie było. Było za to dużo dobrego wina, ciekawych
rozmów i nowe znajomości. Blogosfera winiarska jest o wiele mniejsza niż
kulinarna, dlatego mogliśmy się spotkać w kameralnym gronie. Choć o tym
szlachetnym trunku dopiero zaczynam pisać, cieszę się że mogłam uczestniczyć w
wydarzeniu i tym zacnym towarzystwie.
Spotkanie w hotelu Le Regina rozpoczął
gość specjalny Tim Atkin. To po Robercie
Parkerze i Jancis Robinson jedna z najbardziej wpływowych osób w świecie wina. Posiada
prestiżowy tytuł Master of Wine. Tylko 300 osób na świecie może się tym wyróżnieniem
pochwalić. Czy jesteśmy blogerami czy dziennikarzami – stajemy się swego rodzaju
winnymi komunikatorami (wine communicators), popularyzującymi ideę picia wina. Powiedział,
żeby nie skupiać się na opisywaniu konkretnych butelek, tylko na opowiadaniu
historii. Na koniec dodał żebyśmy nie rzucali pracy dla pisania. Utrzymać się z
samego pisania o winie jest niezwykle trudno.
Następnie na scenie pojawił się Tomasz Machała z natemat.pl i zapoczątkował ożywioną dyskusję na temat dziennikarz, a bloger. O prawach
jednych i drugich, co mogą i czego nie mogą. O wizerunku. O braku niezależnego
dziennikarstwa.
Potem przy stole w panelu zasiedli – Wojciech Bońkowski
(Winicjatywa), Andrzej Daszkiewicz (Magazyn Wino), Marcin Jagodziński (Enofaza)
i Kuba Janicki (Kontretykieta). Andrzej jako pierwszy winiarski bloger przybliżył
nam historię polskiej blogosfery. Wszystko zaczęło się od jednego wpisu na
forum gazety.pl. 26 lutego 2001 roku, dziś jeden ze znanych dziennikarzy
naukowych, założył wątek „dobrrre wino”. Pierwsze blogi pojawiły się niewiele
czasu później na przełomie 2001/2002, co zbiegło się z powstaniem pierwszej platformy
blog.pl.
Niezwykle dla mnie ciekawe było wystąpienie Artura Wygryza o
pozycjonowaniu bloga i SEO. Szkoda, że temat został tak powierzchownie
potraktowany. Przydałoby się dłuższe spotkanie w formule warsztatowej.
O tym jak robić zdjęcia wina opowiadał i pokazywał Maciej
Biernacki. Pokazał ciekawe triki, niemniej jednak są one do wykorzystania tylko
w warunkach domowych. Będąc na degustacji – nie ma na to miejsca, ani czasu.
Po przerwie mogliśmy wreszcie popróbować wina. Podczas „ABC
Degustacji” prowadzonej przez Sławka
Chrzczonowicza (Winkolekcja) i Wojtka Bońkowskiego
(Winicjatywa) poznawaliśmy charakterystykę szczepów, a także uczyliśmy się jak
rozpoznawać wady wina – utlenienie, lotną kwasowość (VA) oraz korek. W przypadku
utlenienia w winie pojawiają się aromaty przegniłych jabłek i orzechów. Lotna
kwasowość objawia się silnym zapachem octowym. W wypadku korka – jak sama nazwa
wskazuje – wino pachnie i smakuje korkiem. Warto pamiętać, że o ile w przypadku
pierwszej wady ocena może być dyskusyjna, to w dwóch pozostałych możemy, a
nawet powinniśmy wracać do sklepu z prośbą o wymianę lub zwrot kosztów.
Następnie sommelierzy Michał Jancik (Lidl)
oraz Paweł Białęcki
(Atelier Amaro) stanęli w pojedynku na dobór wina do potraw przygotowanych
przez szefa kuchni restauracji La Rotisserie –
Pawła Oszczyka.
Oto co dla nas przygotowano:
Na przystawkę – Carpaccio z tuńczyka obtaczane w orientalnym
pyle, chutney z mango i rokitnika.
Michał Jancik
(MJ) zaproponował Bissinger Champagne Brut, a Paweł Białęcki (PB) - Dog
Point Marlborough Sauvignon Blanc Section 94 2010. Mnie bardziej pasował
ten drugi wybór.
Pierwsze danie główne – Filet z dorsza z łuską ziemniaczaną,
salsa pomidorowo-imbirowa i świeża kolendra.
MJ zapronował SCVB Riesling Grand Cru Muenchberg 2012,
natomiast PB – Ca’ di Frara Oltrepo Pavese Riesling Vendemmia Tardiva 2011. I
tu miałam problem, które wybrać – oba pasowały dobrze. Może dlatego że były to
rieslingi.
Drugie danie główne – Pieczona pierś z kaczki barbaryjskiej
z sosem śliwkowo- imbirowym.
MJ zapronował – Philippe de Bois d’Arnault Rully Rouge La
Combe 2011, a PB – Weingut Max Ferd Richter Graacher
Himmelreich Riseling Kabinett 2011. I tu również wybór Pawła
bardziej mi odpowiadał.
Na deser podano ser camembert z truskawką. Po francusku. Do tego wina – Chateau de Camensac
Haut-Medoc 5e Grand Cru Classe 2004 (MJ), Pravis Vigneti delle Dolomiti L’Ora
2010. Mogłam ocenić tylko smak obu win, sera niestety nie mogłam zjeść,
z powodu uczulenia.
Teraz towarzystwo musiało się podzielić na trzy degustacje –
Burgundię (Tim Atkin MW), Bordeaux (Marek Bieńczyk) i Włochy (Wojciech
Bońkowski). Ja wybrałam tą ostatnią i nie żałuję. Niecodziennie ma się okazję
spróbować tak zacnych win z mojego ulubionego winiarskiego kraju i to z jakich
roczników. Niektóre z nich z prywatnych kolekcji, nie do dostania dla zwykłego
konsumenta.
A lista prezentowała się tak:
Białe
Czerwone
Po części
oficjalnej, jeśli można to tak ująć, udaliśmy się na spotkanie mniej formalne
do restauracji Mielżyńskiego na Burakowskiej (Pisałam już o niej na blogu Podano
mi do stołu: Mielżyński). W drzwiach witał nas osobiście sam właściciel –
Robert Mielżynski. Czekały na nas pyszne przystawki – ser, szynka oliwki,
kanapeczki z tapenadą z czarnych oliwek i suszonych pomidorów. Później podano
jeszcze ravioli z gorgonzolą i sosem pesto. Niektórzy przynieśli swoje ulubione
wina, z degustacji pozostało trochę otwartych butelek. Było w czym wybierać.
Podsumowując – impreza była bardzo udana i świetnie
zorganizowana. Wielkie podziękowania dla organizatorów – portalu Winicjatywa
oraz całej jego ekipy z Wojtkiem Bońkowskim na czele. Oby wiecej takich
ciekawych i inspirujących wydarzeń. Kolejny zlot za rok. Już nie mogę się
doczekać.