Ziemniak, kartofel, pyra. Niezależnie od tego gdzie się wychowaliśmy mowa o tym samym warzywie. Warzywie, który ma tak wiele odmian i tak wiele zastosowań. Warzywie, które często gra rolę tylko drugoplanową. I ląduje najczęściej jako dodatek do mięsa albo ryby. Kasia i Zosia Pilitowskie z krakowskiego Rannego Ptaszka w swojej nowej książce pt. „Ziemniak” udowadniają, że tak być nie musi.
(Jeśli czytacie ten wpis na innej stronie niż moja – uszanujcie moją pracę i zamknijcie ramkę lub przejdźcie bezpośrednio na bloga. Bardzo dziękuję!)
Jak czytamy we wstępie książki: „Napisałyśmy tę książkę z miłości do ziemniaka, jego unikatowej zdolności do dostosowywania się do każdej kuchni, kolorowej różnorodności i umiejętności grania pierwszych skrzypiec jeśli trzeba.”
W książce znajdziemy ponad 100 przepisów w dziewięciu rozdziałach zaczynając od podstaw jak ziemniaków w mundurkach, klusek śląskich, frytek czy placków, przez rożnego rodzaju zapiekanki i Dania jednogarnkowe nie tylko z polski ale i ze świata, na serniku innych słodkościach z ziemniakiem kończąc.
Całość okraszona jest dłuższym wstępem, krótką historią ziemniaka oraz zdjęciami w nieco kolażowej konwencji. Przepisy, które znalazły się w książce dziewczyny zbierały w przeszłości - rodzinnej i dziejowej, podczas podróży po świecie czy też od zaprzyjaźnionych szefów kuchni.
Książka „Ziemniak” to doskonale kompendium wiedzy i przepisów z ziemniakiem w roli głównej. To zadziwiające ile smakowitych potraw można z niego przygotować.
A jak jest u mnie z tym ziemniakiem?
Lubimy się. Często pojawiają się na moim stole. Każdej wiosny czekam na młode. Nie potrzebują żadnych specjalnych zabiegów. Wystarczy je ugotować i posypać posiekanym koperkiem i najlepiej wyjadać prosto z garnka. Kocham też kluski śląskie, a placki z surowych ziemniaków starte na grubych oczkach to przysmak, którego nie potrafię sobie czasem odmówić. A już frytki z piekarnika to absolutna rozpusta na poprawę humoru. Najbardziej zaskakującym daniem z ziemniaka jaki kiedykolwiek jadłam, było patatas bravas podane w formie gofra, gdzie sosy tworzyły biało-czerwoną szachownicę. W Bar But w Barcelonie.
Jako pierwszy przepis z książki do przetestowania wybrałam libańskie batata harra. Czyli chrupiące kawałki ziemniaków w aromatycznym sosie z chilli i kolendrą. To jak piszą autorki, w oryginalnym przepisie ziemniaki należałoby usmażyć w głębokim tłuszczu. Podobnie jak one, upiekłam ziemniaki w piekarniku. A potem jak w przepisie – i choć ten zabieg sprawił, że straciły tą fantastyczną chrupkość – utaplałam w sosie. Wyszła bardzo smaczna, pikantna przekąska.
Libańskie Batata Harra
(przepis: Kasia i Zosia Pilitowskie, Ziemniak)1 kg ziemniaków
2 łyżki oleju
sól i pieprz
Sos:
4 ząbki czosnku
sos z całej cytryny
1 łyżeczka suszonego chilli w płatkach
2 łyżeczki mielonej papryki
1 pęczek świeżej kolendry
2 łyżki oleju
Przygotowanie:
- Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę o boku 2 cm (ja pokroiłam na ćwiartki).
- Wrzucamy do miski i mieszamy z olejem, przyprawiamy solą i pieprzem.
- Wykładamy na blachę z papierem do pieczenia.
- Rozgrzewamy piekarnik do 200 st. C. (górna i dolna grzałka). Pieczemy ok. 30 minut, aż będą złociste i chrupiące.
- Gdy ziemniaki się pieką, robimy sos.
- Obrany czosnek przeciskamy przez praskę. Kolendrę siekamy. Część odkładamy do dekoracji.
- Na patelni rozgrzewamy olej, podsmażamy czosnek, dodajemy paprykę, wlewamy sok z cytryny i zdejmujemy z ognia.
- Upieczone ziemniaki taplamy w sosie na patelni i posypujemy posiekaną kolendrą.
Jeśli spodobał Wam się przepis, nie zapomnijcie zostawić komentarza jak smakowało. Jeśli podzielicie się zdjęciem na na IG lub FB dodajcie hasztag #noziwidelecblog, abym mogła Was znaleźć.
Jeśli chcecie być na bieżąco zachęcam do obserwowania bloga na Instagramie i Facebooku, wtedy nie przegapicie nowych przepisów.