Do pewnych smaków się dojrzewa z wiekiem. Tak było ze
śledziem. Gdy przychodziła wigilia nigdy nie miałam ochoty po niego sięgać.
Może dlatego, że tuż przed podaniem był wyjmowany z plastikowego opakowania i
okładany świeżo pokrojoną cebulą. Do czasu, gdy dokładnie rok temu zjadłam
śledzia przygotowanego przez Pawła Suwałę, szefa kuchni warszawskiej
restauracji Butchery&Wine, specjalnie na śniadanie
blogerskie w ramach kiermaszu Winicjatywy. Był wcześniej zamarynowany w
oleju lnianym i słonecznikowym z cebulą, cytryną, zielem angielskim i pieprzem.
Podany w pysznej bułce z ziemniakiem.
Zrobiłam go od razu i na wigilię wszyscy goście się zachwycali. W tym roku
również już nastawiłam. Znacznie więcej.
(Jeśli czytacie ten wpis na innej stronie niż moja – uszanujcie
moją pracę i zamknijcie ramkę lub przejdźcie bezpośrednio na bloga. Bardzo
dziękuję!)
Śledź marynowany w oleju lnianym z cytryną i cebulą
(przepis oryginalny: Paweł Suwała, książka „Suwała, Baron i
inni … Przepisy i opowieści”)
Potrzebne składniki:
(na 4 litrowy słój)
1,8 kg śledzi w solance
1,8 kg cebuli
400 g cytryn
500-750 ml oleju lnianego
500-750 ml oleju słonecznikowego
20 ziaren ziela angielskiego
20 ziaren czarnego pieprzu
10 liści laurowych
Przygotowanie:
- Śledzie wymaczamy najpierw w lodowatej wodzie. Zmieniamy wodę co najmniej raz. Zależy jakie mamy śledzie – może to potrwać od kilku do kilkunastu godzin. Zapytajcie się w sklepie, w którym je kupujecie.
- Cebulę kroimy w piórka, wkładamy do miski i zalewamy wrzątkiem. Czekamy chwilę i odcedzamy. Przelewamy zimną wodą aby ją ostudzić. Wstawiamy do lodówki aby obeschła.
- Cytryny sparzamy (jeśli udało wam kupić niepryskane, można ten krok pominąć). Kroimy na plasterki.
- W dużym słoju układamy warstwami – najpierw cebula, przeprawy, cytryny i śledzie. Każdą warstwę zalewamy olejami. Pamiętajmy, aby na samym wierzchu była warstwa cebuli.
- Zamykamy szczelnie i odstawiamy na kilka dni do lodówki, balkon albo zimnego garażu.
Zobaczcie również inne przepisy na Wigilię: